I Always Find What I’m Looking For

Zawsze znajduję to, czego szukam

Miał nawroty dopóki nie zmienił swojego nastawienia.

Jestem upadłym pijakiem. Byłem w aktywnym uzależnieniu przez prawie czterdzieści lat. W końcu, czternaście lat temu, trafiłem do Programu. Teraz jestem trzeźwy od dwóch lat i trzech miesięcy. Możecie policzyć.

Dlaczego, do diabła, zajęło mi to tak długo, żeby stać się trzeźwym i rozpocząć prawdziwe zdrowienie? Miałem te same informacje co lata temu. Miałem to samo wsparcie. Miałem tego samego sponsora przez lata, zanim udało mi się osiągnąć trzeźwość (niech Bóg błogosławi cierpliwość tego człowieka).

W ciągu ostatnich trzech lat uzależnienia wymiotowałem przez dni po każdym uruchomieniu się — na sucho, plując krwią, budząc się w środku nocy z koszmarami i nie mogąc jasno myśleć. A mimo to wciąż wracałem do tego. (Pamiętacie, że chodzi o upadłego pijaka?)

Mówiłem sobie, że chcę przestać. Że nie dam już dłużej rady. Kochałem swoją żonę i rodzinę. Byłem — i nadal jestem — całkowicie i bezwarunkowo bezsilny wobec żądzy. Na zawsze. Więc co się zmieniło? Po pierwsze, musiałem zostać przyłapany. Znowu. To było druzgocące i potwornie bolesne. Ból, jaki sprawiłem mojej żonie, był i jest nie do przyjęcia. Już dwa razy wcześniej zostałem złapany. Już wcześniej grożono mi rozwodem. Każdy, kto jest w S-Anon, szybko się uczy, że nie da się kontrolować osoby uzależnionej (a jeśli myślisz, że się da — powodzenia).

Po prawie osiemnastu miesiącach trzeźwości dotarło do mnie, że w istocie osiągnięcie jej sprowadza się do jednej prostej rzeczy: zmieniłem nastawienie.

Pozwólcie, że na chwilę zanurzę się w naukowy temat. W mózgu znajduje się część zwana układem siatkowym wstępującym pobudzającym (RAS). Każdego dnia jesteśmy bombardowani milionami bodźców. Gdyby nasz mózg nie odfiltrowywał większości z nich, bylibyśmy kompletnie przeciążeni i niezdolni do funkcjonowania — zupełnie jak ja przed poranną kawą.

Powiedzmy, że chcesz kupić nowy samochód i w serducho zapadł Ci konkretny czarny SUV. Nagle zaczynasz widzieć takie auta wszędzie. I nie, producent nie zalał nagle rynku tym modelem. To dlatego — fanfary, proszę — że znalazłeś to, czego szukałeś.

Teraz przełóż to na prawie każdą dziedzinę życia. Jeśli szukam powodów, by uznać, że wszyscy wokół mnie to idioci — będę ich wszędzie widzieć. Jeśli szukam dowodów na to, że inni mają lepsze życie, dom, samochód, współmałżonka albo ubrania — też to znajdę. I oczywiście — klasyk gatunku — jeśli szukam powodu, by żywić urazę do żony i nie brać odpowiedzialności za siebie, to na pewno taki powód znajdę.

Patrząc wstecz z brutalną szczerością — kiedy nie byłem w stanie utrzymać trzeźwości w Programie — szukałem sposobu, żeby otrzymać korzyści, jakie daje zdrowienie, ale jednocześnie zatrzymać żądzę. (Innymi słowy: byłem kompletnie stuknięty). W ostatnich latach, kiedy desperacko chciałem się pozbyć żądzy, próbowałem trzeźwieć w sekrecie, nie mówiąc całej prawdy na mitingach, bo panicznie bałem się, że moja żona się o wszystkim dowie. (Znowu: stuknięty). Rezultaty mówią same za siebie.

Kiedy sięgnąłem dna i postanowiłem na serio wytrzeźwieć, najpierw zacząłem szukać wszelkich możliwych sposobów, żeby leczyć mój mózg z uzależnienia. Całą energię i czas, które wcześniej poświęcałem na to, żeby znaleźć pretekst do jeszcze jednego uruchomienia albo „niewinnego” spojrzenia na kogoś, kto stanowił dla mnie wyzwalacz (bo przecież, hej, dam sobie z tym radę) — zamiast tego zacząłem wkładać czas i energię w poszukiwanie przesłania zdrowienia i trzeźwości. Jeśli nie byłem akurat na mitingu, nie pracowałem nad Krokami, nie pytałem sponsora, co mam robić dalej, ani nie dzwoniłem do któregoś z długo trzeźwych, to słuchałem nagrań o zdrowieniu. Przez co najmniej 90 dni zasypiałem codziennie przy takich nagraniach — po to, żeby przeprogramować swój mózg.

Co ważniejsze — przez cały ten czas nie szukałem tylko trzeźwości. Szukałem zdrowienia.

Powtarzałem to do znudzenia — nie interesuje mnie tylko to, żeby dziś się nie uruchomić. Nie po to jestem w tym programie. Jestem tu, bo chcę żyć życiem opartym na uczciwości, miłości, więzi, radości i służbie. Podstawowy warunek, tak jak fundament pod dom marzeń, to trzeźwość. A jeśli przez cały dzień skupiam się na tym, co wspiera moje zdrowienie, to znacznie mniej prawdopodobne, że dziś popadnę w żądzę.

Więc teraz, kiedy idę do sklepu spożywczego, to szukam… produktów spożywczych. I znajduję je. (Poza tą jedną dziwną rzeczą, którą moja żona zawsze wpisuje na listę, a której nie da się nigdzie znaleźć. Zawsze jest ta jedna przeklęta rzecz).

Czy nadal niektóre obrazy kobiet są dla mnie wyzwalaczami? Oczywiście — jestem seksoholikiem i już zawsze nim będę. Ale jeśli szukam zdrowienia, to sięgam po któreś z narzędzi i mogę iść dalej. 

Na podstawie tego wszystkiego, co napisałem, mógłbyś pomyśleć, że moje życie to teraz sielanka — i byłbyś w błędzie. Jestem pełen wad. Zbyt często szukam wymówek, dlaczego czegoś nie zrobiłem albo dlaczego zrobiłem coś, czego nie powinienem. Zbyt często próbuję udowodnić, że to ja mam rację, a ktoś inny się myli. Lista jest długa. Ale sedno jest takie: dopóki pracuję nad tym, żeby zmieniać nastawienie na to, czego szukam — krok po kroku, po jednej drobnej rzeczy — to mam nadzieję, że krok po kroku też będę stawał się lepszym człowiekiem. I właśnie o to chodzi: jeśli będę szukał właściwych rzeczy, to w końcu je znajdę.

No, może z wyjątkiem tej jednej przeklętej skarpetki, która ginie przy każdym praniu. Jeśli ktoś ma ESD, jak ją odnaleźć — chętnie posłucham.

Jeff M., Long Island, Nowy Jork, USA

Total Views: 4|Daily Views: 1

Share This Story, Choose Your Platform!